FAZA PLAY-OFF, 1 runda MKS BANIMEX Będzin – BBTS Bielsko-Biała 3:2 (22:25, 25:19,18:25, 25:15, 15:13)

MKS Banimex Bedzin przed własną publicznością wygrał pierwszy mecz fazy play-off z BBTS-em Bielsko-Biała. Siatkarze Roberto Santilliego są więc o krok bliżej walki o miejsca 5 – 12. W niedzielę rewanż w hali BBTS-u. – Musimy zagrać jeszcze lepiej – przyznał Miłosz Hebda.

Ostatni zespół PlusLigi po sezonie zasadniczym, MKS Banimex Będzin, ma powody do radości. Siatkarze prowadzeni przez Roberto Santilliego wygrali pierwszy mecz rundy play-off z BBTS-em Bielsko-Biała i dzięki temu wypełnili wymagane minimum pięciu zwycięstw w sezonie. Wygrana 3:2 stawia będzinian w dobrej sytuacji przed rewanżem, który mimo wszystko muszą wygrać. Porażka 0:3 lub 1:3 skaże ich na grę o miejsca 13-14, natomiast przegrana 2:3 oznaczać będzie konieczność rozegrania dodatkowego złotego seta. – Wszystko może się zdarzyć. Jeżeli będziemy walczyć tak, jak walczyliśmy, to nikt nam nic nie zarzuci. Czasu nie mamy dużo, ale musimy się zregenerować, trochę potrenować i kilka spraw poprawić, bo szanse na wygraną mamy – powiedział środkowy Banimeksu, Sebastian Warda.

Całe spotkanie było mocno nierówne – oba zespoły wygrywały sety naprzemian. Pierwszą i trzecią partię na swoją korzyść rozstrzygnęli bielszczanie, którzy prowadzili w meczu 2:1 i mogli wywieźć z Zagłębia niezwykle cenne trzy oczka. Ta sztuka im się jednak nie udała, ponieważ będzinianie w odpowiednim momencie się przebudzili, doprowadzili do remisu i po emocjonującym tie-breaku zeszli z boiska z tarczą. – Mecz był dziwny, dokładnie taki, jaki zdarza się gdy grają ze sobą zespoły z dołu tabeli. Pokazała się nasza bolączka, czyli przegrywamy do 15, by następnego seta wygrać do 15, ale to chyba dlatego i my i BBTS jesteśmy w takim miejscu, w jakim jesteśmy. Nie poradziliśmy sobie z tym problemem w trakcie sezonu i wciąż zdarzają nam się przestoje. Udało się wygrać i jedziemy do Bielska-Białej pełni optymizmu, ale tak naprawdę to zwycięstwo jeszcze nic nam nie daje. Musimy na pewno zagrać lepiej niż w Będzinie, bo w przeciwnym razie przegramy – ocenił MVP meczu, Miłosz Hebda.

Gra beniaminka z województwa śląskiego dużo zyskała po wejściu na parkiet Jakuba Oczko. Doświadczony rozgrywający zmienił styl gry swojej ekipy i sprawił wiele kłopotów blokującym z Podbeskidzia. Na plus dla Oczki należy zaliczyć częstą grę środkiem, dzięki której skrzydłowi mieli nieco łatwiejsze zadanie w ataku. – Duża zasługa w tej wygranej to dzieło Jakuba Oczko, który wszedł na parkiet i zaczął dużo grać środkiem. Granie krótką otwiera skrzydła i wtedy zawodnikom atakującym z boku boiska jest łatwiej. Zagraliśmy podobnie jak Effector w meczu z nami, gdzie Grzegorz Pająk trochę mnie „potargał” w bloku. Nie było mnie wtedy ani na środku, ani na skrzydle – skomentował Warda.

O ile pierwsze cztery sety były rozegrane pod dyktando jednej z ekip, o tyle w tie-breaku kibice cały czas przeżywali skrajne emocje. Zarówno BBTS, jak i MKS Banimex nie potrafiły wypracować bezpiecznej, kilkupunktowej przewagi i o wygranej będzinian zadecydowała sama końcówka pojedynku. – Tie-break to już mniej siatkówki, a więcej walki. Można nawet powiedzieć, że to była typowa walka i gra na emocjach. Staraliśmy się to pociągnąć do przodu i mamy szczęście, że się nam to udało – powiedział Hebda. – Zaczęły się juz play-off i gramy o być albo nie być. Mecz był pełen wymian, ale kto zagrywał ten wygrywał. Mecz cały czas trzymał wszystkich w niepewności i wydaje mi się, że publiczności mogło się to spotkanie podobać – dodał rozgrywający z Bielska-Białej, Bartłomiej Neroj.

 

Przeczytaj więcej na http://aktualnosci.siatka.org/

Author: admin

Share This Post On

Leave a Reply